Schlörwagen: aerodynamiczne UFO z 1939 roku, które mogło zmienić losy motoryzacji
W 1939 roku niemiecki inżynier Karl Schlör zrobił coś, na co nie odważył się nikt przed nim – rzucił wyzwanie samej definicji samochodu. W czasach, gdy dominowały twarde linie, ostre błotniki i chromowane atrapy chłodnic, stworzył coś, co wyglądało jak pojazd z innej planety. Schlörwagen, znany również jako „Göttinger Ei” (Jajko z Getyngi), był nie tylko najdziwniejszym samochodem swoich czasów, ale też najbardziej aerodynamicznym. Współczynnik oporu powietrza – zaledwie 0,113 – uczynił go królem opływowości. Dla porównania, nowoczesna Tesla Model S Plaid ma współczynnik 0,208, a luksusowy Mercedes-Benz EQS – chwalony za swoją aerodynamikę – osiąga wartość 0,20. Schlörwagen nie tylko ich przewyższył – on ich zdeklasował.
Ale ta historia nie jest o cyfrach. To historia wizji, która wyprzedziła swój czas, i geniusza, którego świat nie potrafił docenić.
Mercedes 170H – podstawa nie z tej ziemi
Co ciekawe, futurystyczna karoseria Schlörwagena została zbudowana na bazie istniejącego już pojazdu: Mercedesa-Benz 170H. Model ten, produkowany w latach 1936–1939, był eksperymentem samym w sobie – posiadał silnik umieszczony z tyłu i napęd na tylną oś, co w tamtych czasach było rzadkością. Silnik o pojemności 1.7 litra (dokładnie 1697 cm³) rozwijał moc około 38 KM, co pozwalało na osiągnięcie maksymalnej prędkości około 108 km/h. Sam samochód był lekki i dobrze wyważony, co czyniło go idealnym kandydatem do aerodynamicznych eksperymentów.
Schlör wykorzystał tę konstrukcję jako podstawę do czegoś zupełnie innego – do stworzenia pojazdu, który nie tylko miał się poruszać szybciej i ciszej, ale też być radykalnie bardziej wydajny.
Projekt jaja: inżynieria w służbie powietrza
Karoseria Schlörwagena została zaprojektowana przy użyciu tunelu aerodynamicznego – rozwiązania stosowanego wówczas głównie w lotnictwie. Schlör, współpracujący z Aerodynamischen Versuchsanstalt (AVA) w Getyndze, postawił na ekstremalnie opływową formę. Zamiast klasycznego „pudełka na kołach”, stworzył zamkniętą kapsułę o długości 4,3 metra, szerokości 2,1 metra i wysokości 1,5 metra.
Koła zostały całkowicie osłonięte, a drzwi zintegrowano z bokami nadwozia, by nie zaburzać przepływu powietrza. Wloty powietrza? Minimalne. Lusterka? Schowane lub zupełnie pominięte. Każdy centymetr konstrukcji podporządkowany był zasadzie maksymalnej wydajności aerodynamicznej.
Rezultaty? Piorunujące. Schlörwagen był o około 20% bardziej oszczędny niż Mercedes 170H, na którym bazował. W testach osiągał nawet 135 km/h, co – jak na 38-konny silnik – wydaje się niemożliwe. A jednak – siła aerodynamiki czyniła cuda.
Szok i niedowierzanie: Schlörwagen wśród ludzi
Pierwsza publiczna prezentacja Schlörwagena odbyła się podczas wystawy w Berlinie. I choć wzbudziła sensację, nie była to reakcja, jakiej oczekiwał Schlör. Publiczność nie potrafiła zrozumieć formy pojazdu. Zamiast zachwytu, pojawiły się kpiny. Ludzie porównywali samochód do jajka, kartofla, a nawet łodzi podwodnej na kółkach. W erze, w której dominowała elegancja chromu i muskularna sylwetka klasycznych roadsterów, Schlörwagen wyglądał jak przybysz z innego wymiaru.
Jednak to nie estetyka była jego największym problemem – największą przeszkodą była… polityka.
Gdy przyszłość koliduje z wojną
Niemcy, rok 1939. Nad Europą gromadzą się ciemne chmury wojny. Naziści przejmują pełną kontrolę nad przemysłem, a projekty, które nie służą bezpośrednio celom militarnym, są wygaszane lub odkładane na bok. Schlör próbuje jeszcze zainteresować wojsko – powstaje nawet wersja pojazdu przystosowana do celów militarnych, z zamontowanym silnikiem lotniczym i otwieraną przestrzenią ładunkową. Ale maszyna o nazwie „Schlörwagen-Versuchswagen mit Flugmotor” nie wzbudza entuzjazmu. Wehrmacht woli czołgi, a nie aerodynamiczne kapsuły.
Po testach w Berlinie Schlörwagen znika. Prawdopodobnie został odstawiony do hangaru, rozmontowany lub nawet przetopiony. Schlör sam zostaje odsunięty od projektów i w późniejszych latach porzuca swoją pasję. Inżynieria aerodynamiczna w motoryzacji przeżywa renesans dopiero kilka dekad później

Echo zapomnianej wizji: nowoczesne auta śladami Schlöra
Kiedy dzisiaj patrzymy na samochody elektryczne, widzimy wiele rozwiązań, które Schlör wprowadził ponad 80 lat temu. Zamknięte nadkola? Znajdziemy je w Volkswagen XL1, pojeździe o Cd = 0,189, który – jako hybryda plug-in – spalał zaledwie 0,9 l/100 km. Gładkie powierzchnie i „kroplowa” sylwetka? Spójrzmy na Aptera Solar EV, amerykański projekt ultralekiego auta solarnego, który może przejechać do 1600 km na jednym ładowaniu, właśnie dzięki aerodynamice o współczynniku Cd poniżej 0,13.
Nawet giganci jak Mercedes-Benz, z modelem EQS, czy Lucid Motors z modelem Air Dream Edition, musieli sięgnąć do kanonu opływowości, by zwiększyć zasięg pojazdów elektrycznych. To ironiczne – Schlörwagen był właśnie takim pojazdem, tylko… w erze benzyny.
Co by było, gdyby? Alternatywna historia motoryzacji
Gdyby Schlörwagen trafił do produkcji w latach 40., być może dzisiejsze samochody wyglądałyby zupełnie inaczej. Może już w latach 50. aerodynamika stałaby się królową designu. Może zużycie paliwa w autach obniżono by o połowę dekady wcześniej. Może szok związany z kryzysem paliwowym lat 70. byłby mniej bolesny. A może… samochody nigdy nie musiałyby sięgać po agresywny, muskularny styl lat 60., bo od początku dominowałby nurt naukowy, funkcjonalny i efektywny.
To nie tylko spekulacja. Schlörwagen był gotowym rozwiązaniem, które mogło dać początek całej nowej filozofii projektowania.
Powrót legendy? Schlörwagen w kulturze i rekonstrukcjach
W ostatnich latach zainteresowanie Schlörwagenem odżyło. Pasjonaci motoryzacji z Niemiec i Wielkiej Brytanii podejmują próby rekonstrukcji pojazdu na podstawie zachowanych zdjęć i danych technicznych. Grupa inżynierów-amatorów z Niemiec zbudowała makietę 1:1, wykorzystując technologię druku 3D oraz nowoczesne skanowanie archiwalnych fotografii.
W kulturze popularnej Schlörwagen staje się ikoną retro-futuryzmu. Pojawia się w grach komputerowych, galeriach projektowych, a nawet na wystawach sztuki współczesnej jako symbol geniuszu niedocenionego przez własne czasy.
Schlörwagen – duch aerodynamiki i porzuconych idei
Historia Schlörwagena to nie tylko opowieść o zapomnianym samochodzie. To przypowieść o tym, jak łatwo przeoczyć prawdziwą innowację, gdy zbyt mocno trzymamy się norm, estetyki i oczekiwań społecznych. Schlörwagen był nie tylko najopływowszym samochodem świata – był także manifestem odwagi inżynieryjnej, dowodem na to, że nauka może być piękna… nawet jeśli wygląda dziwnie.
Dziedzictwo Schlöra: więcej niż projekt
Dziś coraz więcej projektantów zdaje sobie sprawę, że przyszłość nie leży w agresywnych sylwetkach, ale w harmonii z powietrzem. Schlörwagen nie był pomyłką – był prekursorem. Może zbyt wczesnym. Ale jego duch żyje wszędzie tam, gdzie technologia spotyka się z wyobraźnią.
Na koniec pytanie: czy świat był gotowy na Schlörwagena?
A może to my – 85 lat później – dopiero dorastamy do jego wizji?
Artykuł powstał przy współpracy z firmą Autoden.pl
Opublikuj komentarz